Artykuły
Stresujące szkolenia dla firm? Jak radzić sobie ze stresem przed wystąpieniami?
Stało się, obiecałem sobie i Wam, że w końcu spróbuję znaleźć czas, żeby pisać trochę częściej Blog z Życia Trenera. Dziś zamieszczam wpis, do którego zainspirował mnie pewien niesamowity występ magiczny.
Większość z Was, która miała okazję mieć ze mną szkolenie lub zajęcia, zdaje sobie sprawę z tego, że zdarza mi się w trakcie prowadzenia wystąpień publicznych pokazywać magiczne sztuczki. Mimo iż nie występuję już jako iluzjonista, pasja pozostała i nie jestem w stanie definitywnie pożegnać się z tą dziedziną życia – a i ma to swoje odzwierciedlenie w nazwie firmy szkoleniowej, którą prowadzę (myśleliście, że skąd wzięła się nazwa Magia Sukcesu? 😊). Wie o tym doskonale moja żona, która przy okazji ostatnich świąt Bożego Narodzenia, zakupiła dla mnie bilety na pokaz niesamowitych iluzjonistów z Brodway’u „THE ILLUSIONISTS”. Kiedy poszliśmy na pokaz i oglądałem z zafascynowaniem te wszystkie przepiękne iluzje, nagle natchnęła mnie myśl: „Są niesamowici…ile tutaj rzeczy może pójść nie tak, ile rutyn, ruchów i zgrań w czasie może się nie powieść. Ciekawe czy oni stresują się przed takim występem?”. Zanim do mojej głowy przyszła odpowiedź, przypomniało mi się pytanie jednego z moich studentów, który kiedyś zapytał mnie w trakcie prowadzenia zajęć: „Panie Dawidzie, ciągle mówi Pan do dużych grup, czy Pan się nie stresuje przed wystąpieniami?” – zrozumiałem, że te dwie sprawy są bardzo ze sobą połączone i moja odpowiedź świetnie łączy się z działaniem magików, którzy ciągle wykonują swój show dla setek osób. Zdradzę Wam tajemnicę: OCZYWIŚCIE, ŻE SIĘ STRESUJĘ – ale nie jest to stres rozumiany w taki sposób jak powszechnie stres się rozumie.
Jedna z wielu ciekawych teorii na temat stresu (szerzona przez American Institute of Stress), mówi o tym, że wyróżniamy 3 rodzaje stresu: EUSTRES (stres pozytywny), NEUSTRES (stres neutralny) oraz DYSTRES (stres negatywny).
Dystres to ten najgorszy rodzaj stresu. To stres, który wszystkim nam kojarzy się z negatywnymi sygnałami, jakie wysyła nasze ciało w sytuacjach niezbyt dla nas komfortowych: pocenie się, ścisk w żołądku, nadpobudliwość, zły nastrój, brak apetytu (lub nadmierny apetyt) to tylko nieliczne jego oznaki. Ofiarą dystresu padamy, gdy sytuacja generująca napięcie, przekracza dopuszczalny, optymalny dla nas próg pobudzenia, a im dłużej się utrzymuje tym dla nas gorzej. Stężenie kortyzolu (hormonu stresu) może ciągle rosnąć i prowadzić do bardzo nieprzyjemnych powikłań.
Neustres to stres o neutralnym nacechowaniu emocjonalnym. To stan w którym nasz organizm jest zmobilizowany do działania i przygotowany na trudną sytuację, ale ciężko jednoznacznie stwierdzić czy w danym momencie jest on szkodliwy, czy też nie.
Eustres to stres pozytywny. Jest to rodzaj mobilizacji, która przygotowuje organizm na wyzwanie jakiego pragniemy i nie możemy się go doczekać. Eustresowi może towarzyszyć szybsze bicie serca i kilka innych sygnałów kojarzonych ze stresem negatywnym, istnieje tu jednak zasadnicza różnica – eustres nie generuje w nas złych emocji. Jest raczej pozytywnym nakręcaniem się do zadania, które należy wykonać.
Kiedy więc po kilku latach doświadczenia na Sali szkoleniowej i ponad szesnastu latach doświadczenia jako iluzjonista, wychodzę na scenę/salę przed tłum ludzi, to właśnie eustres kieruje moimi poczynaniami. Czuję się zmobilizowany, czuję, że moje zmysły są wyczulone, mózg „zasuwa jak szalony” szukając w zasobach pamięci wszystkich niezbędnych informacji, a moja komunikacja wchodzi na zupełnie inny poziom – wpadam we Flow. Zaczynam mówić i płynę niesiony na fali energii ludzi, którzy mnie słuchają. Tak się mniej więcej czuję przed i w trakcie wystąpień publicznych. Oczywiście im więcej sam muszę dawać energii słuchającym mnie osobom tym bardziej później mój organizm domaga się regeneracji psychicznej i fizycznej, ale nie zmienia to faktu, że to właśnie dzięki odczuwanemu eustresowi jestem w stanie działać na wysokich obrotach nawet kilka godzin bez przerwy. Niestety nie zawsze tak było.
Kiedy zaczynałem swoje pierwsze wystąpienia publiczne (a były to wystąpienia iluzjonistyczne), odczuwałem ogromny dystres. Pamiętam jak w trakcie każdego pokazu trzęsły mi się ręce i modliłem się, żeby widzowie nie zarejestrowali tej żenującej oznaki słabości. Największa widownia przed jaką udało mi się wystąpić to około 3000 osób w trakcie jednego z festynów miejskich (ponad 10 lat temu) – to było chyba apogeum dystresu jakie osiągnąłem. Po tamtej sytuacji stwierdziłem, że żadna widownia nigdy nie zestresuje mnie tak bardzo i miałem rację. Pamiętam sytuację, kiedy na początku swojej drogi Trenera Biznesu, pracowałem dla jednej z trójmiejskich firm szkoleniowych. Czekało mnie właśnie do przeprowadzenia poważne szkolenie dla wyższej kadry managerskiej, a moja ówczesna szefowa zadała mi pytanie „Dawid, powiedz, czy jest coś czym się martwisz przed tym wystąpieniem? Czy jest coś co Cię stresuje?” Pamiętam, że odpowiedziałem wtedy „Absolutnie nie, wiem, że wszystko pójdzie dobrze.” Kilka dni później dowiedziałem się w trakcie oceny okresowej, że „brakuje mi pokory” i to zaniżyło moją ocenę – projekt został mi również odebrany. Z perspektywy czasu patrząc, nie mam absolutnie żadnych pretensji do mojej byłej szefowej. Sytuacja ta była wynikiem ogromnej różnicy światopoglądowej. Ciężko było mi wytłumaczyć, a jej ciężko zrozumieć, że kiedy zdarzało mi się występować jako iluzjonista przed kilkoma tysiącami osób, to szkolenie na którym mam kilkunastu dyrektorów regionalnych nie robi na mnie już żadnego wrażenia.
Pamiętaj! Z czasem i Twój dystres stanie się eustresem – to kwestia czasu, posiadanego doświadczenia oraz nastawienia. Jest jednak kilka technik, które pomagały mi bardzo często, gdy zaczynałem odczuwać dystres:
1. Głęboko oddychaj, wsłuchaj się w swój oddech i skup na nim uwagę. Myśl świadomie o tym jak każda cząstka powietrza wypływa z Twoich płuc i wpływa do nich z powrotem. Takie ćwiczenie bardzo pomaga opanować skołatane serce.
2. Zacznij na głos nazywać swoje emocje, uczucia i stany: „Jestem zdenerwowany, czuję jak wali mi serce i czuję ogromną suchość w ustach.” – często samo nazwanie emocji, które nagle sobie uświadomisz, pozwala je wygasić.
3. Znajdź dla siebie i tylko dla siebie te kilka minut przed wystąpieniem, załóż słuchawki i włącz sobie swój ulubiony muzyczny kawałek. To najprostsza metoda, ale działa cuda 😊
Nie ma ludzi, którzy się nie stresują – ale są sytuacje, kiedy to Ty możesz pracować nad tym jaki rodzaj stresu będziesz odczuwać. Życzę Ci, żeby był to właśnie eustres – mobilizacja dzięki której poczujesz, że możesz przenosić góry!